Jedziemy na lotnisko.
Ale Ale. Wiadomo, że nie wsiąść do samolotu i uderzać na Bahamy lub inne ol-inkluziwy. Jedziemy, no jak to my, na opuszczone lotnisko. Ale Ale. Czy będzie pole z betonu po horyzont z dwóch stron i nic poza tym ? (no nie powiem, i to samo w sobie stanowiłoby spoko ciekawostkę dla nas i naszego czterolatka. Wyścigi motorowe (bo teraz jego rower to jest motor, dla jasności) z wózkiem nabrałyby na takim torze wyścigowym nowego znaczenia.) No ale, nie płytę lotniska strikte zwiedzać jedziemy, a tunele przeciwlotnicze!

Tunele przeciwlotnicze w Wiechlicach to nie lada założenie!
Samych schronów jest pewnie z kilkadziesiąt. Nie wiem, nie liczyłam i nie planuję. Dużo w każdym razie. Są rozsiane na sporym terenie. Częściowo użytkowane, częściowo opuszczone lub zapomnienie, poukrywane w zaułkach lasu. Parkujemy przy czymś co przypomina wysypisko, przy schronie, który jest użytkowany jako składowisko elementów wiatraków do ponownego wykorzystania (tak informuje tablica umieszczona obok). (Lokalizacja w jakiej najlepiej zaparkować zaznaczona w mapie na dole postu). Wielki tunel robi ogromne wrażenie na dzieciu naszym, nie mniejsze wrażenie robią na nim również ogromne śmigła, które swoim kształtem, okazuje się, przypominają dzioby statków, którymi to synowie nasze je mianowało, a od którego to przekonania odwieźć się go nie podołaliśmy. Zresztą mocno nie próbowaliśmy. A niech sobie ma fantazję ; )



Po wstępnych oględzinach wysypiska statków,
udaje nam się przekonać młodego do poszukiwań i eksploracji kolejnych obiektów. Duża część opuszczonych schronów znajduje się w lasku zaraz za składowiskiem, przy którym zaparkowaliśmy. Jednak w wejściu do tego lasu wysypano wielką górę piasko-żwiro-czegoś. Prawdopodobnie po to żeby nikt tam nie wjeżdżał samochodem. Za hałdą piachu jest widoczny asfalt (czy tam beton) – jest w każdym razie droga. Możemy zatem zabrać wózek i rowerek. Ale żeby się tam dostać, niestety Pan Mąż musi się na chwilę zmienić w Super-Pana-Męża. No i targa ten nasz wózkozłom z naszym małym dzieciem i masą innych -„niezbędnych” do zapewnienia sobie i dzieciom przetrwania – rzeczy. Potem jeszcze rower. Duże dziecię przeprowadzam ja asekurując ręcznie przed niechybnym zjechaniem z górki na kolanach. No i jakoś poszło. Jest to niewielkie utrudnienie, ale przynajmniej można zabrać wózek, co nam bardzo ułatwia życie (bo wózek może targać dodatkowe rzeczy, a tych mając dziecko – nigdy za wiele) ; )

Jak już dostanie się człowiek do lasku to tam zaczyna się zabawa!
Synowie nasze, oczywiście na rowerku, bo inaczej to byśmy połazili może 20 minut zanim by stwierdził, że go bolą nogi… dostaje instrukcje poszukiwania kolejnych tuneli. No i poszukuje! Dziecko ma frajdę, starzy mają frajdę (i spokojne zwiedzanie bez potrzeby pertraktacji i namawiań co by może tak ruszyć dalej). Chociaż o ile zwykle bardzo ważnym elementem każdej wycieczki jest torba z zabawkami (sporadycznie plecak, czasem dwa…) tak tego dnia żadna zabawka nie ujrzała światła dziennego. Tak zafascynowany był czterolatek tymi tajemniczymi tunelami!
Ostatecznie zobaczyliśmy ich może z osiem sztuk. Nie do każdego dało się wjechać wózkiem, ale to nie problem, na tą chwilę zwiedzania wnętrza można dziecko wziąć na ręce, albo się z drugim rodzicem dziećmi wymieniać. Wiadomo ; ) No, chyba, że szczęśliwi posiadacze maluchów trzymają je w nosidłach tudzież chustach – to nie mają problemu.




Miejsce jest bezpieczne.
Tak na moje oko. Schrony są solidne, w środku nie są zniszczone ani wysadzone czy coś, można więc śmiało włazić i oglądać. Najniebezpieczniejsze są tam chyba jedynie rozbite szkła na ziemi. Jak zawsze takie miejsca są często celem pielgrzymek miejscowych huncwotów, miłośników trunków wszelakich. Także niemowlęcia na czworakach tudzież nieco starszego farfocla co ledwo co się na nóżynkach utrzymywać nauczył i zalicza częste spotkania pupa-ziemia, nie wpuściłabym do większości schronów jako samotnego eksploratora. Także ewentualnie za rękę można targać ; )
Wymęczeni tematem i z obawy o niechybne zgubienie się w tym poradzieckim labiryncie wracamy do auta. (adnotacja od P. M. – „kto się bał o zgubienie, ten się bał” ; ) )



Przetargujemy rzeczy przez naszą piaskową bramę i jeszcze na dobitkę udajemy się na samo lotnisko.
Okazuje się, że panuje tam spory ruch! Co prawda nie samolotowy, ale uważać trzeba nie mniej. Co rusz przejeżdża jakieś auto. Chwilę niedługą tam pourzędowaliśmy, bo atrakcje związane z poszukiwaniami i eksploatowaniem zagubionych leśnych jaskiń wykończyły nam bombelka. Zrobiło to na nim wrażenie bez dwóch zdań. Nie dziwota ; ) Podobnie wrażenie zrobiło lotnisko. A taki czterolatek co to lotnisko widział jedynie w bajce, nie zna skali z jaką to się je w realu. No to poznał. Podziwował się. Było fantastycznie : ) Wspaniale jest pokazywać dzieciom świat !


Wiechlice, woj. Lubuskie, pow. Żagański, gmina Szprotawa
Lotnisko w Wiechlicach
Zostało wybudowane przez Niemców w latach 30. XX w. jako szybowcowe, w czasie II WŚ przebudowane na bazę lotniczą. Po zajęciu przez Armię Czerwoną było sukcesywnie rozbudowywane przez Rosjan aż do 1992 r. (wycofanie się wojsk rosyjskich z terytorium Polski). Z tego czasu pochodzą m.in „garaże samolotowe” (ok. 40 szt.), wybudowane w formie żelbetowej koleby przykrytej grubą warstwą ziemi, co stanowić miało maskowanie schronów oraz zabezpieczało znajdujące się w nich samoloty przed bombardowaniem.
Warto wspomnieć również o tzw. „obiekcie specjalnym”. Jest to zespół budowli położony ok. 1 km na południowy-wschód od lotniska. Była to najprawdopodobniej baza atomowa z zachowanym do dziś schronem, przystosowanym do przechowywania głowic atomowych (ponoć nigdy nie został w takie głowice lotnicze wyposażony). Baza powstała przypuszczalnie w 1968 r. i funkcjonowała do 1992 r. Do dziś schron atomowy zachował się w niemal niezmienionym stanie

Czas zwiedzania mocno elastyczny – od pół godziny do kilku godzin ; )
-
można zabrać wózek (trzeba go będzie przetargać przez górę żwiru)
-
można zabrać hulajnogi, rowerki itp
-
nie ma placu zabaw
-
nie ma toalet
Teren otwarty – wstęp darmowy, czynne całą dobę
Najnowsze posty
- KASZUBY NA URLOP Z DZIEĆMI – 20 SPRAWDZONYCH MIEJSCUdostępnijKaszuby i samo Pomorze okolice to bardzo fajne miejsce na wyjazd z dziećmi. Trzy lata z rzędu jeździliśmy ten rejon i odwiedzaliśmy różne, ciekawe miejsca, które serią postów chcemy zaprezentować. Tutaj znajdziecie je wszystkie zebrane razem. Dzięki temu zestawieniu możecie samodzielnie zaplanować swój wymarzony, aktywny urlop z dziećmi. Zapraszamy! 1.Park Miniatur Strysza Buda PARK MINIATUR… Czytaj dalej »KASZUBY NA URLOP Z DZIEĆMI – 20 SPRAWDZONYCH MIEJSC
- KASZUBSKI GRACIK – STRYSZA BUDA. KASZUBY NA URLOPUdostępnijKaszuby to region idealny na spędzenie nie jednego urlopu z dziećmi. Są tutaj niesamowite aktrakcje, dzięki którym tydzień to będzie zdecydowanie za mało. Zapraszamy do poznania atrakcji tej części kraju. W tym wpisie prezentujemy czadowy Kaszubski Gracik w okolicach Stryszej Budy. Kaszubski Gracik – Strysza Buda W poprzednim artykule pisaliśmy o pierwsej atrakcji tego miejsca… Czytaj dalej »KASZUBSKI GRACIK – STRYSZA BUDA. KASZUBY NA URLOP
- PARK GIGANTÓW – STRYSZA BUDA. KASZUBY NA URLOPUdostępnijTydzień na zwiedzenie Kaszub to nie jest wiele. Serio. Jest tutaj bardzo dużo atrakcji dla każdego. My skupiamy się na miejsach, które warto lub da radę odwiedzić z dziećmi. Okolice Stryszej Budy zdecydowanie wpisują się w nasze wytyczne. Przedstawiamy zatem Park Gigantów! Kaszuby – Park Gigantów w okolicy Stryszej Budy W poprzednich wpisach pokazaliśmy Park… Czytaj dalej »PARK GIGANTÓW – STRYSZA BUDA. KASZUBY NA URLOP
- PARK MINIATUR STRYSZA BUDA – KASZUBY NA URLOPUdostępnijKaszuby obfitują w wiele atrakcji. Zarówno dla dużych jak i małych. Jedną z nich jest Park Miniatur w okolicach Stryszej Budy. W tym samym miejscu znajdują się jeszcze inne czadowe miejsca. Także rezerwujcie cały dzień na niezapomniane wrażenia i świetną zabawę! Zapraszamy! Kaszuby i Park Miniatur – Strysza Buda Z parkingu na niewielkim wzniesieniu schodzimy… Czytaj dalej »PARK MINIATUR STRYSZA BUDA – KASZUBY NA URLOP
- POLSKI ROBIN HOOD – RUMMEL I JEGO GRÓD.UdostępnijGóra Królewska, 165 m n.p.m. Niesamowite widoki zarówno z góry, jak i z dołu. A na niej częstokół, czyli średniowieczne ogrodzenie. Dorzućmu do tego efektowną, wysoką bramę. Wszystko zróbmy średniowiecznymi metodami. Wszystko z drewna i własnym sumptem. I tak oto mamy przepis na super atrakcję turystyczną, której Misie nie mogły ominąć! Oto – Gród Rummela.… Czytaj dalej »POLSKI ROBIN HOOD – RUMMEL I JEGO GRÓD.
- Panteon we wsi Biesowice. Niesamowity pomnik w lesie. woj. PomorskieUdostępnijPomnik poświęcony mieszkańcom niewielkiej wsi, którzy zginęli podczas I Wojny Światowej. Szesnaście kolumn z krzyżami i nazwiskami dziewiętnastu poległych, którzy nigdy tu nie wrócili. Jest tajemniczo i malowniczo. Przedstawiamy tak zwany Panteon – Biesowice. Panteon – Biesowice Panteon powstał w latach 20. XX wieku we wsi Biesowice. Przyczynił się do tego hrabia Ernst von Zitzewitz.… Czytaj dalej »Panteon we wsi Biesowice. Niesamowity pomnik w lesie. woj. Pomorskie
Pingback: POLSKI WERSAL. PARK I PAŁAC W ŻAGANIU. woj. Lubuskie - Z misiem w teczce