Historia mostu w Kłopocie, a zwłaszcza jego ostatnich chwil świetności to z pewnością materiał na kolejny wojenny, dobry polski film. Ale zanim ruiny mostu w Kłopocie staną się kolejnym celebrytą na naszej liście filmowych atrakcji (TU i TU) zapraszamy do odwiedzenia tego malowniczego miejsca!
Most w Kłopocie i jego historia.
Budowę mostu w miejscu wcześniejszej przeprawy promowej rozpoczęto w 1913 r. i dwa lata później miał miejsce wypadek (barka uderzyła w rusztowania, zginęło kilka osób). Prace przerwano również w okresie I wojny światowej. Ostatecznie przeprawę oddano do użytku 12 września 1919 r. Składał się z 10 betonowych przęseł (6 na lewym i 4 na prawym brzegu Odry) oraz stalowego przęsła nurtowego długości nieco ponad 100 m, znajdującego się bezpośrednio nad rzeką. W całości miał ponad 600 metrów.
Most w Kłopocie – w kłopocie.
Most już w końcu 1944 r. i na początku 1945 r. umożliwił ewakuację Niemców zamieszkujących wschodnie tereny Rzeszy uciekający przed ofensywą Armii Czerwonej. Ostatecznie stalowe przęsło wysadzono 4 lutego 1945 r. przez żołnierzy Wermachtu (ponoć pierwsza próba detonacji nie powiodła się i aby most wysadzić jeden z żołnierzy poświęcił swoje życie). Akt ten miał na celu spowolnienie natarcia Sowietów na Berlin, jednak już dnia następnego Rosjanie pokonali rzekę w okolicach mostu po lodzie. (Wow.)
No to zobaczmy ten most w kłopocie.
W czasach powojennych ruiny mostu po stronie Niemieckiej zostały rozebrane i zachowały się tylko przęsła po naszej stronie. I tutaj wkraczamy My – misiowa ekipa. Miejsce nas na maksa urzekło. Rzeka, piękne widoki, rozlewisko i on. Majestatyczny i potężny, mimo iż dotknięty wojną.
Zawsze zwiedzajmy z głową!
Na początek ostrożne oględziny mostu od góry. Tutaj należy się wyjątkowo skupić, bo są spore wyrwy zarówno w barierkach jak i w samej nawierzchni. A droga w dół jest długa. Dlatego trzymamy dzieci przy sobie, i to blisko, a najlepiej na smyczy (żart… a może nie? ; ) ). Następnie szybki pikniko – obiad, czyli obowiązkowy punkt każdego programu.
Plaża pod mostem w Kłopocie.
Dalej już pakujemy (nie)potrzebne zabawki w wielką, ciężką torbę, którą starsza pociecha dzielnie dzierży pierwsze dziesięć metrów. I ruszamy na eksplorację mostu od dołu. Po chwili docieramy do niewielkiej plażyczki. Część z nas rozsiadła się na trawie, reszta wzięła w obroty piasek. Na drugim brzegu nasi zachodni sąsiedzi robią to samo, tylko po niemiecku. Leniwie i pięknie, po prostu.
Oczywiście wszelkie kąpiele w rzece odradzamy. Podobnie wchodzenie na złamane przęsło mostu. W końcu chcemy wszyscy z wypoczynku wracać cali i zdrowi : )
OBSERWUJ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH!
Polub nas i bądź na bieżąco z najnowszymi wpisami na blogu!
Kłopot i jego bociany.
W samym Kłopocie będąc zachęcamy do przywitania się z jego waśćmościami bocianami. A jest ich tam… sporo. Gniazda i ich mieszkańcu są dosłownie wszędzie! (oczywiście kiedy nie ma ich w ciepłych krajach). Było nawet Muzeum Bociana, ale niestety aktualnie nieczynne (stan na 2022 r.). Po drodze mijamy jeszcze malutkie Muzeum Etnograficzne, do którego warto zajrzeć.
Kłopot – Ruiny mostu w Kłopocie, woj. Lubuskie, pow. słubicki, gmina Cybinka
Czas pobytu: elastyczny(min. 30 minut)
- można wjechać wózkiem (na most i pod most)
- do mostu prowadzą dwie drogi – groblą i od strony Kłopotu
- jest piaszczysty brzeg – więc można śmiało zabrać sprzęt kopalniany
- zachęcam do malowniczego pikniku na rzeką