TRZY SŁONIE, ZIELONE SŁONIE – RADWANICE I PARK. woj. Dolnośląskie

Przeważnie jest tak, że ciekawe miejsca do odwiedzenia poszukujemy w zakamarkach internetu. Po wstępnym riserczu i pomyślnej weryfikacji trafiają one na specjalną, ściśle tajną listę i jak trafi się stosowna okazja ruszamy na podbój. Z Radwanicami było jednak zupełnie inaczej, bo to nie my je wybraliśmy, tylko one wybrały nas! Oto Radwanice i słonie!

Radwanice i ich … słonie !

Nasza misiowa ekipa jechała sobie właśnie na małe zwiedzanko i nasza droga wiodła właśnie przez tą uroczą miejscowość. Od razu zwróciliśmy uwagę, na wyjątkowo zadbany park oraz słonie w miejscowości Radwanice, które tak zaś zachwyciły przez szybę samochodu, że postanowiliśmy tu jak najszybciej wrócić (bo tym razem harmonogram był wyjątkowo napięty i nic więcej nie udałoby się upchnąć).

Słonie w Radwanicach ujeżdżane przez… kota?

Nie minęło wiele czasu i jesteśmy tu ponownie, tym razem po właściwej stronie szyby samochodowej, czyli na zewnątrz. Parkujemy przy słoniach, w których stronę ruszają nasze dzieci zaraz po wyjściu z auta. Są ochy, są achy, jest dużo głaskania i przytulania. Sama radość. Rodzicom pozostaje pacyfikować wszelkie próby dosiadania naszych nowych, uszastych przyjaciół.

Radwanickie słonie … ale dlaczego?

Dziś na skwerze znajdują się trzy słonie. Są to słonie afrykańskie w ich naturalnej wielkości. Mają nawet swoje imiona (Radwanek, Jakubek i Buczynka – od tej i pobliskich miejscowości). Zielone stworzenia stoją tu od 2018 r., ale „słoniowa” tradycja Radwanic sięga 1974 r. Pierwszy powstał jako uhonorowanie zdobytego w 1974 roku, tytułu Krajowego Wicemistrza Gospodarności. Drugi dołączył do niego po kilku latach.

Park pałacowy i brak pałacu w Radwanicach.

Z piosenką „cztery (?) słonie, zielone słonie” na ustach wędrujemy na druga stronę ulicy. Znajduje się tam cudny park pałacowy. Rezydencji już nie ma, ale na szczęście towarzysząca mu zieleń zachowała się. Dawno nie mieliśmy okazji być w tak zadbanym i pięknym parku. Rejs w zielone głębiny (choć jesienną porą paleta barw jest tu zdecydowanie obfitsza) można odbyć wieloma krętymi alejkami, które przeplatają się i wiodą nasze nogi i nóżki to w lewo to w prawo. Jest strumyk, jeziorko, są mosteczki, ławeczki, jest przyjemnie.

I bardzo fajny plac zabaw w bardzo fajnym parku.

Nasze żółwiki szybko odnajdują plac zabaw i tam spędzamy resztę czasu oglądając okazałe dęby, platany, buki, lipy, jesiony, olchy, sosny, kasztanowce, bzy i co tam jeszcze, aż się w głowie kręci, nie wiadomo czy od zieleni, czy od huśtawki, której dzieciom szybko nie odstąpię ; ) Takie miejsce niepozorne, a takie zachwycające!

Szkoda pałacu, ale dobrze, że są słonie!

Na koniec warto wrócić do samego pałacu. Przypuszcza się, że powstał on ok. 1830 r., a niespełna sto lat później został rozbudowany. Rezydencja została zniszczona podczas walk w 1945 r. Jego ruiny rozebrano w czasach powojennych. Dziś na miejscu dawnej siedziby właścicieli stoi parterowa restauracja. Okazały park założono w czasie budowy rezydencji w 1. poł. XIX w. jego rewitalizację przeprowadzono w 2020 r.

OBSERWUJ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH!

Polub nas i bądź na bieżąco z najnowszymi wpisami na blogu!

informacje

Radwanice, woj. dolnośląskie, pow. polkowicki, Gmina Radwanice

poradnik

Czas pobytu – elastyczny (u nas to ok. 1 h)

  • można zabrać wózek / rowerek / hulajnogę
  • jest nieduży parking przy sklepie (tuż obok słoni)
  • plac zabaw w parku
  • brak toalet

Teren otwarty całą dobę. Wstęp darmowy.

CHOCIANÓW WIEŻA NA WZGÓRZU FRYDERYKI. Woj. dolnośląskie

Ciężko w przepastnych internetach znaleźć choćby garść podstawowych informacji na temat tej ciekawej ruiny, znajdującej się na szczycie samotnego wzgórza. Sporo jest też nieścisłości co do kilku spraw, w tym do samej nazwy niewielkiego wzniesienia. Przedstawiamy – Chocianów – wieża widokowa na wzgórzu Fryderyki.

Chocianów – wieża. Po pierwsze – historia.

Zatem od początku. Źródła niemieckie określają nazwę wzgórza jako Friederikenhöhe, co na nasz język należałoby przetłumaczyć jako wzgórze Fryderyki (często pojawia się mylna polska nazwa wzgórze Fryderyka). Kim była ta Fryderyka, skoro na jej cześć poprzedni gospodarze tych terenów nazwali to niewielkie, samotne wzniesienie? Najprawdopodobniej chodzi o hrabinę Fryderykę von Reichenbach (1785-1839). Została ona żoną nie mniej szacownego Wilhelma Augusta Gottloba (burgrabi i hrabi) zu Dohna – Schledien. Urodziła mu dziewięcioro dzieci.

Neogotycka Wieża Chocianowska.

Data budowy wieży widokowej nie jest znana, powstała w stylu neogotyckim zapewne w 2. poł. XIX w. Wejście znajdowało się na wysokości jej pierwszego piętra, a dostać się do niej można było za pomocą zewnętrznych schodów, które nie zachowały się do dnia dzisiejszego. W późniejszym czasie została podwyższona o drewniany podest, podobny jaki miała opisywana przez nas wieża w Żarach (żarskie wieże w zielonym lesie).

OBSERWUJ NAS W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH!

Polub nas i bądź na bieżąco z najnowszymi wpisami na blogu!

A co dociekliwe oko odnajdzie wokół wieży w Chocianowie?

Po lewej stronie znajdowała się kiedyś leśniczówka. Dziś jej ślad to kawałki cegieł walające się wśród gałęzi i liści. Zachowała się tylko piwniczka – sklepione pomieszczenie w zboczu wzgórza. Przed wojną było to bardzo popularne miejsce wycieczek dla okolicznych mieszkańców ze względu na okoliczności przyrody, a zimą obowiązkowe miejsce zjazdów na sankach. Wówczas teren nie był tak zarośnięty. Stały tu też liczne ławki.

Po drugie – jak dotrzeć do wieży?

My parkujemy sobie na leśnym postoju i wg wytyczonej przez Pana Męża mapy (zdjęcie poniżej) i w towarzystwie Pana Dziadka docieramy do stromego wzniesienia. Spokojnym krokiem, targając uroczy, zmęczony wcześniejszym poszukiwaniem bunkrów, słodki balast na plecach, dotarliśmy na miejsce w jakieś pół godziny. Po drodze mijając niesamowicie klimatyczne zakątki Rezerwatu przyrody i zbierając szlakę szklaną, którą pokochało nasze dziecię (i mama vel sroka).

Na wysokiej górze samotna wieża stała.

Wspięcie się na to „nieduże” wzniesienie nie należało do najprosztszych. Z podziwem patrzyliśmy na rowerzystów którzy wtargiwali tam swoje rowery ; ) Na miejscu okazało się, że teren wokół obfituje w różnej maści intrygujące odkrycia. Odnaleźliśmy tajemnicze ruiny i wiele rozrzuconych po lesie odłamków i gruzu z czegoś bliżej nie określonego (wtedy, bo teraz już wiemy ; ) ). Córa w tym czasie zajęła się gotowaniem zupy dla umęczonych odkrywców. (z chrustu i ziemi ozywiście)

A po trzecie.

Na koniec dodam, że po odnalezieniu tej leśnej ciekawostki gorąco zachęcamy do odwiedzenia samego Chocianowa. Oprócz cudownego, pastelowego rynku, warto zobaczyć park i ruiny pałacu. Dzieje się. Polecamy gorąco!

informacje

Chocianów (las w pobliżu), woj. Dolnośląskie, pow. Polkowicki, gmina miejsko-wiejska Chocianów

poradnik
  • Czas pobytu – elastyczny. Czas na dojście – ok. 30 minut pieszo
  • można zabrać wózek (ale na miejscu będzie ciężko wjechać na górę)

Zalecamy zabrać rowery / rowerki biegowe jeśli macie mało „chodzące” dzieci : )

Teren otwarty całą dobę.

#KAMPER(L)OVE Z MISIEM W TECZCE. KOLOROWE MIASTECZKO – CHOCIANÓW. Woj. Dolnośląskie

Ekipa Misiów bardzo lubi niewielkie miasteczka, które kryją w sobie to coś. Chocianów do takich miejsc należy bez wątpienia. Przecudowny pałac, duży, zielony park i przeuroczy, przekolorowy, bijący spokojem i emanujący pozytywnymi wibracjami rynek. To miasteczko, które po prostu trzeba wpisać na listę miejsc do odwiedzenia!

Dzisiaj odwiedzamy niewielki, dolnośląski Chocianów.

Do zobaczenia mamy tutaj pałac i niewielki kościółek w centrum miejscowości. Nie spodziewając się fajerwerków, parkujemy nasz kamper w jakiejś uliczce, niedaleko parku. Na przeciwko jest netto, tam też można zaparkować w razie czego. Syn dostaje rower, córka chętnie wsiada w wózek i ruszamy, by się miło zaskoczyć : )

Park pałacowy w Chocianowie.

Do parku Chocianowskiego wchodzimy od strony białego pawilonu, przypominającego grecką świątynię. Dalej mijamy coś na wygląd lapidarium z bardzo ciekawymi zbiorami. I po przejściu wąskiej ścieżki, naszym oczom ukazuje się przepiękna rezydencja. Wielka ruina pałacu, choć niestety otoczona płotem, prezentuje się naprawdę wyjątkowo i majestatycznie.

Dalej podążając w głąb pałacowego parku, docieramy do wielkiego, prostokątnego stawu.

Wzdłuż jego boków rozpoczynają się dwie równoległe alejki, wiodące wśród pięknego starodrzewia. Długie, osiowe założenie, ciągnie się dość daleko. Można by pokusić się o stwierdzenie, że powierzchnia parku zajmuje więcej niż powierzchnia samego Chocianowa ; )

Z daleka naszym oczom ukazują się dwa niemałe place zabaw.

Miejsca uciech nie umykają małym bystrym oczkom naszych kurczaków. Z Panem Mężem wymieniamy szybkie spojrzenia pod tytułem „Idziemy na plac zabaw, czy udajemy, że nic nie widzimy?” i zgodnie po porozumiewawczym przytaknięciu … udajemy się na plac zabaw. W tym czasie, na zmianę, możemy spokojnie obejść dookoła pałac, porobić zdjęcia, poprzyglądać się detalom architektonicznym i inne takie tam, co kto lubi ; )

W parku spotkać można kilka innych ciekawych elementów czy to nowego czy starego wyposażenia.

„Milczą, a jednak wołają”

Dajmy na to mijamy pozostałości po fontannie, ruiny zabudowań, a także b pomnik z 1973 roku, o wyjątkowo ciekawej formie. Warto też zajrzeć przez wyrwę w ceglanej ścianie jednego z niszczejących budynków folwarcznych i zerknąć na to co pozostało z niegdyś, jak się okazuje – wyjątkowo efektownego wystroju wnętrza. Naszą uwagę przykuła zdobna kolumna wewnątrz, bo, że mości-panowie żyli elegancko i wystawnie wie każdy, ale że takie wnętrza kryły się też w obiektach towarzyszących pałacom… Jak tu musiało być pięknie za czasów świetności : )

Rynek w Chocianowie.

To bez wątpienia jeden z najbardziej uroczych ryneczków na jakich byłam. Jest kolorowy i jakiś taki… przyjazny. Bije spokojem. Macie tak, że czasem jakieś miejsce ma po prostu dobre wibracje? Ja tak. I bardzo mi się tu podobało. Jest po prostu uroczo. Obok znajduje się kawiarenka ze stolikami przy których można zjeść lody, wypić kawkę i podelektować się tym radosnym miejscem. Dzieci nie omieszkały bawić się w miejskiej fontannie, a my mogliśmy poleżakować. Miód ; )

W OKOLICY POLECAMY RÓWNIEŻ:

informacje

Chocianów, woj. Dolnośląskie, pow. Polkowicki, gmina miejsko-wiejska Chocianów

Pałac,

pierwotnie w tym miejscu znajdował się zamek książęcy wzniesiony w końcu XIII w. Następnie w 1444 r. przeszedł w ręce prywatne, będąc siedzibą wielu śląskich rodów. Ok. 1600 r. wzniesiono  trójskrzydłowy dwór z wykorzystaniem części murów dawnego zamku. W latach 1728-1732 renesansową budowlę przebudowano na okazałą barokową rezydencję. Pałac został uszkodzony w 1945 r., jednak udało się go zabezpieczyć. Front pałacu znajduje się od południowego – zachodu (pałac zwrócony w przeciwnym kierunku niż miasto), a od południowego – wschodu elewacja ogrodowa z paradnymi schodami.

Park,

przy pałacu znajduje się rozległy park będący pierwotnie barokowym założeniem osiowym z licznymi fontannami, rzeźbami, alejami i basenem (w czasie powstania ok. 1730 r. jeden z największych na Śląsku). Przekształcony w XIX w. w park krajobrazowy. Warto wspomnieć dwie oficyny pałacowe (stajnia z wozownią oraz dom zarządcy dóbr) oraz pawilon ogrodowy przypominający grecką świątynię.

poradnik

Czas pobytu: od przyjazdu do wyjazdu 2 h

  • Można zabrać wózek
  • Można zabrać rowerek/hulajnogę
  • Jest plac zabaw
  • Na rynku jest kawiarnia z lodami

Pałac niedostępny. Reszta otwarta. Czynne całą dobę.

NAJNOWSZE WPISY:

ciekawostka (141) cmentarz (9) Czyste piękno (1) dolnośląskie (53) jezioro (5) kamper (30) kaplica (8) kaszuby (7) kościół (27) kujawsko-pomorskie (2) las (8) life&parenting (2) lubuskie (97) mapa (1) mauzoleum (30) militarne (7) most (2) muzeum (11) opolskie (6) park (100) pałac (70) plac zabaw (61) plaża (16) pomorskie (6) ruiny (61) wielkopolskie (18) wieża (13) zabytek techniki (8) zachodnio-pomorskie (2) zamek (21) śląskie (1)

#4 WOKÓŁ ŻELAZNEGO MOSTU- BAROKOWY GRODOWIEC – SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ, woj. Dolnośląskie

Żelazny Most czyli największy zbiornik odpadów poflotacyjnych w Europie. To, że jest, to wiele ludzi wie. Ale cóż kryje się w okolicach tego ogromnego, owianego tajemnicą miejsca? W cyklu „Wokół Żelaznego Mostu” odkrywamy dla Was miejsca znane i nieznane, porzucone i zapomniane. Zapraszamy do niesamowitego Dolnego Śląska!

Oto prezentujemy Grodowiec. Miejscowość z bogatą historią, owianą niezwykłymi legendami.

Na miejscu odnajdujemy coś przypominającego parking, z którego udajemy się w stronę kamiennych schodów prowadzących przez bramę. Zdobią je liczne, wielkie, piaskowcowe figury z przedstawieniami świętych. U ich szczytu już zaczynamy dostrzegać cel naszej podróży. W tym miejscu odradzam zabieranie wszelkich wozideł typu wózek, rowerek, hulajnoga. Od drugiej strony wzgórza jest zrobiony podjazd, ale brama bywa zamknięta. My co prawda nasz pojazd wielokołowy wnieśliśmy razem z bombelkiem, coby chociaż chwilę utrzymać ją w jednym miejscu ; ) Także no, można, ale jak da radę nie brać wózka– to odradzam ; )

Sanktuarium Matki Bożej Jutrzenki Nadziei w Grodowcu.

 Wszelkie trudy i znoje jednakże zostały nam szybciutko wynagrodzone, gdyż na samej górze widok był zapierający dech w piersi. Następnie, nasyciwszy oczy widokami (polecam obejść obiekt dookoła), należy koniecznie odwiedzić wnętrze świątyni. Cudowne rzeźby, ołtarze i niesamowitą ambonę (na prawdę niesamowitą) warto zobaczyć bez dwóch zdań.

Wzgórze to prawdziwe muzeum sztuki barokowej.

W barokowym kościele jest 8 barokowych ołtarzy oraz barokowe organy. Szczególnie ciekawa jest barokowa ambona ze scenami z życia Pana Jezusa. Przy nawie jest barokowa kaplica chrzcielna przy której schodach ustawiono barokowe figury św. Maryi Panny oraz św. Jana Nepomucena, pod schodami św. Aleksego. Obok kościoła barokowa kaplica Góry Oliwnej. Niżej barokowe schody z oczywiście barokowymi rzeźbami św. Mikołaja i św. Jana Nepomucena (tak jest już jeden 20 m dalej, ale cóż barok to przepych, więc czemu nie?) oraz Grupa Ukrzyżowania (Jezus, Maryja i św. Jan tym razem inny, nie Nepomucen) na samym środku. Dobrze, że chociaż wieża jest neogotycka.

Zapytałby ktoś, co takiego małe dzieci mogą robić w Sanktuarium?

Już spieszę z odpowiedzią. Ano co tylko im wyobraźnia i małe, dziecięce główki pełne pomysłów podpowiedzą. Nasze upatrzyły sobie przepiękny, kwiecisty stok, tuż przy kościele. To tutaj znajdował się wspomniany wcześniej podjazd dla niepełnosprawnych. Energiczny pięciolatek wielokrotnie ku uciesze rodziciela (bo ten miał być jego kompanem) pokonywał liczne (serio – liczne!) zakręty podjazdu, to w górę biegnąc, to w dół razem następnym. Mnie natomiast przypadło w udziale rozkoszowanie się bujnie kwitnącymi kolorowymi kwiatami, kiedy to nasza bardziej stateczna dwulatka z zapałem wygrzebywała wszelkie kamienie z ziemi (kamienie są ważne). A, że są tutaj też ławki no i jest po prostu bajecznie – można spędzić sporo fajnego czasu. Siostry, które trzymają pieczę nad tym miejscem robią piękną robotę : )

Jedna z legend głosi, że pierwotnie kościół miał powstać w innym miejscu.

Jednak jakaś tajemnicza siła uparcie przenosiła przeznaczone na budowę drewno ze wzgórza Winnicy, na wzgórze, na którym obecnie możemy odwiedzać Sanktuarium w Grodowcu. Inna historia głosi, że po spaleniu pierwotnego, drewnianego kościoła, przetrwał jedynie obraz Matki Bożej z dzieciątkiem, co wzmogło ilość pielgrzymek do tego miejsca. Natomiast po jego zaginięciu (tego obrazu) podczas wojny trzydziestoletniej, postawiono zamiast niego XVI-wieczną figurę Maryi, która również zaczęła słynąć cudami. O samej historii co nieco więcej poniżej. Tym czasem zapraszam do zapoznania się z innymi niesamowitymi miejscowościami w okolicy:

informacje

Grodowiec, woj. Dolnośląskie, powiat Polkowicki, gmina Grębocice

Cała miejscowość od wieków jest związana z kościołem, który jak się przypuszcza znajdował się na wzgórzu już w XII w.

Potwierdzenie istnienia kościoła w źródłach pisanych to jednak dopiero 1291 r. Ciekawostkę stanowi fakt, że w czasie reformacji właściwie wszystkie kościoły w księstwie głogowskim zostały przejęte przez protestantów, natomiast Grodowiec (oraz pobliskie Krzydłowice) zostały wierne katolicyzmowi. Radość wyznawców Lutra musiała być wielka, gdy drewniany kościół na wzgórzu w Grodowcu uległ spaleniu od uderzenia pioruna w 1591 r. W 1602 r. ukończono budowę nowego kościoła, tym razem murowanego, gdzie przeniesiono obraz. Znajduje się ona w głównym ołtarzu do dziś. W latach 1702-1724 kościół został znacznie powiększony i przebudowany w stylu barokowym (z wykorzystaniem części starszych murów. W 1835 rozebrano wieżę, a na jej miejscu wzniesiono nową, neoromańską, ukończoną w 1856 r. (40 m wysokości).

poradnik

czas pobytu: min. 30 minut

  • jest dużo schodów, może być problem z wózkiem
  • można zabrać rowerek biegowy i hulajnogę, pod warunkiem, że się je wniesie na górę
  • jest podjazd dla niepełnosprawnych (ale nie gwarantuję, że brama będzie otwarta)
  • nie ma toalet
  • nie ma placu zabaw

Kościół można zwiedzać (poza porami nabożeństw i Mszy Świętych).

Wstęp darmowy.

NAJNOWSZE POSTY:

ciekawostka (141) cmentarz (9) Czyste piękno (1) dolnośląskie (53) jezioro (5) kamper (30) kaplica (8) kaszuby (7) kościół (27) kujawsko-pomorskie (2) las (8) life&parenting (2) lubuskie (97) mapa (1) mauzoleum (30) militarne (7) most (2) muzeum (11) opolskie (6) park (100) pałac (70) plac zabaw (61) plaża (16) pomorskie (6) ruiny (61) wielkopolskie (18) wieża (13) zabytek techniki (8) zachodnio-pomorskie (2) zamek (21) śląskie (1)

#3 WOKÓŁ ŻELAZNEGO MOSTU- KRZYDŁOWICE PAŁAC I PARK, woj. Dolnośląskie

Żelazny Most czyli największy zbiornik odpadów poflotacyjnych w Europie. To, że jest, to wiele ludzi wie. Ale cóż kryje się w okolicach tego ogromnego, owianego tajemnicą miejsca? W cyklu „Wokół Żelaznego Mostu” odkrywamy dla Was miejsca znane i nieznane, porzucone i zapomniane. Zapraszamy do niesamowitego Dolnego Śląska!

Krzydłowice i pałac rodziny von Stosch.

Mijamy pozostałości po bramie i parkujemy przy szutrowej drodze, wzdłuż dawnego muru. Widok jaki zastajemy dosłownie zapiera dech w piersiach. Pałac, a w zasadzie ruina pałacu, prezentuje się oszałamiająco. A na dodatek ta zieleń, drzewa, kwiaty, staw… wszystko to tworzy niesamowity klimat. Po odwiedzeniu dwóch pierwszych pałaców wokół Żelaznego Mostu w Orsku i Starej Rudnej, ten podoba nam się zdecydowanie najbardziej. Jest tu tak jakoś… majestatycznie, po prostu. Albo prosto i majestatycznie ; )

Jako, że jest to nasz już trzeci przystanek podczas wycieczki wokół Żelaznego Mostu, bomble są już lekko wyczerpane.

Nie mniej nie przeszkadza to małym odkrywcom eksplorować teren w poszukiwaniu skarbów wszelakich. Tym razem najcenniejszym dobytkiem okazują się kamienie. A dlaczego kamienie? A dlatego, że kamienie robią radosne „plum” do wody. Sporo czasu zatem spędzamy przy mini wodospadzie odkrytym przez krótkonogich reprezentantów ekipy (czy też zwodąspadzie, jak zwykł mawiać niegdyś nasz pierworodny).

Park przypałacowy w Krzydłowicach.

Sam park jest niewielki. Nie ma tu wiele do chodzenia, w zasadzie jedna ścieżka prowadzi do mostku nad rzeczką, która wpływa do stawu. Ale można śmiało spróbować zrobić piknik na trawie. Mały leżing na kocu z takim widokiem i w takim otoczeniu wydaje się być przesympatyczną perspektywą, prawda? : )

Pałac w Krzydłowicach to najprawdopodobniej jeden z najpiękniejszych na Dolnym Śląsku.

Oczywiście zanim spłonął. Ale obecnie, bez dwóch zdań nazwałabym go jedną z najpiękniejszych ruin, jakie widziałam. Wielka szkoda, że nie jest zabezpieczony i udostępniony do zwiedzania. Od napotkanego mieszkańca dowiadujemy się, że był nawet pomysł zagospodarowania terenu wokół obiektu, ale niestety jak to bywa, życie te plany pokrzyżowało. Ale może jeszcze kiedyś to miejsce doczeka się zasłużonego zainteresowania i za jakiś czas będzie znowu tętniło życiem. Tymczasem odwiedzajcie, bo warto ; )

informacje

Krzydłowice, woj. Dolnośląskie, pow. Polkowicki, gmina Grębocice

Wieś.

Miejscowość należy do jednych z najstarszych w tej okolicy. Jest wzmiankowana po raz pierwszy w 1154 r. (czyli ponad 860 lat temu już była ukształtowaną osadą!). Miejscowość leżała na ważnym szlaku handlowym (na trasie z Głogowa do Wrocławia), co znacząco wpłynęło na rozwój osady w okresie średniowiecza. Ciekawe jest też to, że w 2. poł. XIII w. Krzydłowice otrzymały prawa miejskie. Wówczas wytyczono rynek i wybudowano kościół. Jednak bliskość innych miast i osad (np. Rudnej mniej niż 5 km) stanowiła zbyt silną konkurencję dla miejscowych targów i już w następnym stuleciu miejscowość utraciła prawa miejskie.

Pałac.

Pierwszą murowaną siedzibę stanowił dwór wzniesiony ok. 1600 r. W latach 1722-1723 został rozbudowany i przebudowany na późnobarokowy pałac, czego dokonał ówczesny właściciel Hans Georg von Stosch. Historycy sztuki zauważyli, że nadany rezydencji wystrój wskazuje, że przy pracach zatrudnieni byli artyści sprowadzeni z Wiednia. Efektem ich pracy był jeden z najpiękniejszych pałaców Dolnego Śląska. Był, gdyż spłonął w 1947 r. i od tamtej pory pozostaje w ruinie. Zniszczeniu uległ również most ponad fosą wykonany w 1722 r., który dekorowało mnóstwo rzeźb.

Kościół.

Gotycki kościół powstał w XIV w., a w latach 1727-1730 dobudowano kwadratową wieżę o wklęsłych bokach i ściętych narożnikach. W jej przyziemiu znajdują się dwa wspaniałe, rzeźbione sarkofagi.

poradnik

czas pobytu: min. 20 min.

  • Można zabrać wózek
  • można zabrać rowerek
  • hulajnoga o ile radzi sobie na polnych drogach
  • nie ma toalet
  • nie ma placu zabaw
  • w pobliżu jest sklep spożywczy
  • można zrobić piknik na kocu (a nawet zaleca się ; ) )

Wstęp darmowy.

Czynne całą dobę.

NAJNOWSZE POSTY:

ciekawostka (141) cmentarz (9) Czyste piękno (1) dolnośląskie (53) jezioro (5) kamper (30) kaplica (8) kaszuby (7) kościół (27) kujawsko-pomorskie (2) las (8) life&parenting (2) lubuskie (97) mapa (1) mauzoleum (30) militarne (7) most (2) muzeum (11) opolskie (6) park (100) pałac (70) plac zabaw (61) plaża (16) pomorskie (6) ruiny (61) wielkopolskie (18) wieża (13) zabytek techniki (8) zachodnio-pomorskie (2) zamek (21) śląskie (1)

JAKUBÓW – MIEJSCE Z TYSIĄCLETNIĄ TRADYCJĄ

J A K U B Ó W

Tym razem na tapecie mamy niewielką, ale jakże obfitą w bardzo różnorodne atrakcje miejscowość.

Od kiedy tak sobie z tym moim Panem Mężem zwiedzamy te nasze okolice co rusz zadziwia mnie to, ile ciekawostek można odkryć w tak różnorodnych miejscach. Ot tak sobie człowiek patrzy na mapę i widzi same, w większości nic nie mówiące nazwy i nawet by nie wpadł na pomysł, żeby sobie tak pojechać do jednej z wypatrzonych na mapie wsi i poszukać tam no dajmy na to – pałacu, parku, zamku… A jednak one tam są. I czekają na odkrycie! I tak oto przed nami z pozoru zwyczajny Jakubów, czyli idealne miejsce dla miłośników zabytków, zieleni, spokoju i odrobiny mistycyzmu ; )

Na początek wizytę w tej niepozornej miejscowości zaczynamy od kościoła.

Parkujemy w centrum wsi, pakujemy młodą w chustę (warunek konieczny), młody zabiera torbę z zapakowanym osprzętem kopalnianym i udajemy się w stronę zabytku nr pierwszego z dwóch, które tutaj odwiedzimy. Świątynia umiejscowiona majestatycznie na wzniesieniu wita nas okazałym średniowiecznym murem z nie mniej okazałą bramą, przez którą wchodzimy na teren około-kościelny. Wzgórze to, to dawne miejsce kultu pogańskiego, a wzmianka o pierwszym kościele chrześcijańskim pochodzi z 991 roku! Tutaj miłośnicy zabytków, a zwłaszcza zabytków sakralnych, mogą, a nawet powinni! nacieszyć oczęta zanim wyruszą do kolejnego miejsca na liście atrakcji rozkosznego Jakubowa. Po oględzinach na terenie świątyni i odnalezieniu epitafijnych perełek, drugą bramą (na prawo od głównej), wychodzimy i udajemy się prosto w stronę schodów w dół. Schodów jest sporo, stąd też warunek zabrania dziecięcia bez wózka jednak. Ale – ale. Dokąd nas te schody zaprowadzą… 

Na dole czeka na nas majestatyczna, piaskowcowa figura św. Jakuba,

u którego podnóży odnajdujemy nasz cel numer drugi – Źródło świętego Jakuba. Z miejscem tym związane są różne legendy. Podania mówią o tym że m.in. źródło to było celem pielgrzymek już w czasach średniowiecza. Można zatem napić się wody, którą pili niegdysiejsi możnowładcy i może nawet królowie! (no królowie to pewnie nie, ale czemu by nie dodać nieco splendoru ; ) ). W każdym razie wyprawy pątnicze przybywały tutaj ponoć też z Czech i nawet Francji! (to może i królowie jednak ? ; ) ).

Przed zejściem ze schodów

można było jeszcze zerknąć na umieszczoną tam, przy dwóch ławeczkach, tablicę z mapą i dowiedzieć się, że owy lasek, w którym się znajdujemy to rezerwat Buczyna Jakubowska i można śmiało pospacerować wyznaczonym szlakiem. Trasa zatacza „kółko” i wraca się praktycznie w tym samym miejscu. Jak ktoś dysponuje czasem to polecamy. Trasa nie jest długa, a spacer po lesie to sama przyjemność.

Następnym miejscem, już ostatnim w Jakubowie, ale definitywnie – perełką na torcie – jest wspaniały, XVI wieczny pałac.

Wracając z kościoła przechodzimy obok zaparkowanego w centrum samochodu i przesadzamy tutaj młodą z nosidła w wozidło. Dosłownie kawałek dalej wita nas bajeczna ruina pałacu, która nomen omen od całkiem niedawna jest zaopiekowana. Trawniki zostały pięknie przystrzyżone, mury zabezpieczone, a teren uporządkowany. Miejsce to teraz nie dość, że cieszy oko, to jeszcze jest idealne do spędzenia tu naprawdę dłuższej chwili. My Jakubów odwiedziliśmy póki co dwa razy – wczesną wiosną i latem (stąd zdjęcia w kurtkach C; ).  Bo tutaj po prostu bardzo miło spędza się czas!

Dzieci nasze były bardzo zadowolone.

Młode pacholęcię na swoich czterech kończynach radośnie mogło eksplorować pałacowe trawniki i odnajdywać wszelkie ukryte w nich skarby (tak, kamienie, pety i liście). Starsze dziecię początkowo uderzyło ze sprzętem kopalnianym na niewielką ilość ziemi gdzieś w trawie, ale szybko zweryfikowało poglądy odnośnie świetnej zabawy i zaraz powstał w małej mądrej główce plan zrobienia toru wyścigowego na murach tego majestatycznego dworu obronnego (w końcu pewnie każdy dwór obronny marzy o tym, żeby w przyszłości zostać torem wyścigowym dla koparki, spycharki i betoniary). W każdym razie, ciężko było stamtąd zabrać syna, i o to chodzi ; )

Dodatkowo jak to przy pałacu, znajduje się też park.

Można sobie tutaj spokojnie pospacerować z wózkiem, można rozbić kocowy piknik. Można pograć w piłę, pojeździć rowerkiem. Co dusza zapragnie. I wszystko z widokiem na renesansowy, wspaniały bez dwóch zdań, dwór obronny. Taki oto sobie Jakubów. Nikt by nie zgadł, że kryje takie skarby, a jednak ; )

informacje

Jakubów, woj. Dolnośląskie, pow. Polkowicki, gmina Radwanice

Jakubów kościół

Wzgórze na którym znajduje się obecny kościół stanowi dawne miejsce kultu pogańskiego. Najstarsza wzmianka o świątyni chrześcijańskiej w tym miejscu pochodzi z 991 r. (chrzest Polski 966 r.). We wzgórzu znajduje się „źródło św. Jakuba” (znane od XII w.), będące celem pielgrzymek już w okresie średniowiecza. Obecny, gotycki kościół powstał w XIV w. Na terenie dawnego cmentarza, otoczonego murem znajduje się dzwonnica, kaplica grobowa oraz liczne płyty epitafijne.

Jakubów pałac

Pierwotnie w tym miejscu stał renesansowy dwór obronny wzniesiony w na pocz. XVI w. Siedziba była kilkukrotnie przebudowywana, ostatni raz ok. poł. XIX w., gdy uzyskała formę neogotyckiego pałacu. Pałac podpaliły wojska sowieckie w lutym 1945 r. Ruinę uporządkowano i urządzono w 2019 r.

poradnik

Kościół i źródło z rezerwatem:

  • do zwiedzania kościoła na wzgórzu można zabrać wózek

  • jeśli chcemy zobaczyć źródło św. Jakuba – trzeba zabrać niemowlaki w chustę/nosidło

  • jeśli dzieci zabiorą rowerki – trzeba je będzie znieść ze schodów

Pałac i park:

  • można zabrać wózek, rowerek

  • jest trawnik, można zabrać koc i prowiant i urządzić piknik w murach pałacu ; )

  • nie ma placu zabaw

  • nie ma toalety

Obiekty czynne całą dobę.

Wstęp darmowy.

NAJNOWSZE POSTY

O TYM JAK STAWY PRZEMKOWSKIE ZAWSTYDZIŁY MOLO W SOPOCIE.

W Polsce mamy blisko 150 parków krajobrazowych i wiele z nich oferuje sporo ciekawostek, i to nie tylko w postaci rzadkich gatunków zwierząt czy roślin. Jednym z takich miejsc jest Przemkowski Park Krajobrazowy.

I tak oto przedstawiamy Państwu niesamowicie klimatyczną, niespotykaną (zbyt często ; ) ) i niebanalną atrakcję – użytek ekologiczny o tajemniczej nazwie : „Przemkowskie bagno” z pomostem, który swoją długością zawstydziłby samo molo w Sopocie! ; )

Stawy Przemkowskie

Na miejsce dociera się polno/szutrową drogą z Przemkowa (załączam mapę na końcu posta).

Parkujemy trochę w krzakach, zaraz przy początku naszej kładki. Tablice informacyjne na jej początku mówią nam, że do przejścia mamy 851 m. Małego kasztaniaka pakujemy w wózek, dużemu dajemy rowerek biegowy, zabieramy ze sobą prowiant i picie (koniecznie ! droga jest dość długa, a zawracać bo dzieci zgłodniały nie radzę ; ) ). No i idziemy.

No ale nie idziemy sobie tym pomostem tak tylko po to żeby sobie nim przejść (chociaż i to byłoby fajną atrakcją zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych ; ) ).

Ale my idziemy sobie po to żeby dotrzeć do wieży widokowej, z której – jak donoszą źródła – rozpościera się niesamowity widok na całe Stawy Przemkowskie. No to warto. Więc leziemy. A leziemy latem, więc roślinność jest wysoka dość no więc idzie się zielonym tunelem co stwarza niezwykły klimat. Zimą kiedy tej trzciny nie ma, zapewne ma się wrażenie, że idzie się przez środek jeziora. Także ten, brzmi to na prawdę zachęcająco! Pod nami, pomiędzy różnorodną i dorodną roślinnością, miejscami dostrzec można wodę – czyli kładka nie jest tu bez przyczyny. Nie wiem czy jest głęboko – raczej nie, ale buty byłoby szkoda zmoczyć, gdyby w to wleźć. Nie próbujemy, ale jakby ktoś miał ochotę to proszę bardzo ; )

Synowie nasze nie zważając na nierówności w „terenie” (a są), zmotywowane oglądaniem zachodu słońca z wieży, jedzie na tym swoim dwukołowcu, który nazywa motorem.

Małe dziecięcie nasze, również nie szczególnie zwraca uwagę na regularne podskakiwanie w swoim czterokołowym pojeździe. No powiem tak – łatwiej by było bez wózka. Nasze roczne w wózku jedzie, bo jak już wzięliśmy to i niech będzie. Niemowlaka, a już nie daj Boże noworodka – odradzam. Lepiej wziąć chustę lub nosidło.  Miejscami kładka ma wymienione deski i jedzie się dość równo, ale jednak w większości są to stare, podziurawione i pokrzywione dechy. Szkoda dziecko tak wytrząchać i mu jakieś jeszcze wstrząśnienie mózgu zgotować. (No chyba, że komuś nie szkoda ; ) ). Wracaliśmy już niosąc młodą w nosidle, które na wszelki „W” zawsze ze sobą zabieramy. Ale jej to i tak nie robiło różnicy ; )

Na dowód tego, że znajdujemy się z dala od cywilizacji (nie licząc kilku niewielkich wioseczek po drodze) i miejsce to uznano za park krajobrazowy nie całkowicie z czapy, napotykamy na swojej drodze rudego kolegę, prawdopodobnie tutejszego przewodnika.

Piękny, duży lis, który leniwie podąża sobie przed nami.

Profilaktycznie zachowujemy bezpieczną odległość. Lis co jakiś czas zerka na nas do tyłu, sprawdzając pewnie, czy dobrze idziemy, po czym rusza dalej. No nie jest specjalnie zdziwiony ani poruszony widokiem ludzi. Długo dość tak sobie przed nami tupta. Za którymś zakrętem znika bez śladu, a my docieramy do celu.

Jest i ona.

Wieża. Cóż, nie należy do wież marzeń ludzi z lękiem wysokości (wręcz powiedziałabym, że jest to raczej miejsce z cyklu koszmarów sennych). No ale obiekt jest metalowy, wysoki i na oko stabilny. Synowie nasze puszczam więc na górę z Panem Mężem bez obaw. Ale, pytam się, kto wpadł na pomysł, żeby schody i podesty zrobić z kratki ? Ewidentnie jest to miejsce dla ludzi lubiących nutkę adrenaliny ; ) Dziecko nasze, jak się okazuje, jest kompletnie nie wzruszone takim stanem rzeczy. Radośnie, będąc na górze, macha mi przez te kratki. Serio nie wiem, kto wpada na takie pomysły ; ) No ale widok za to (wiem to z relacji ; ) ) rekompensuje wszystko.

Jeziora, lasy i całe mnóstwo ptactwa.

Wprawne oko wypatrzeć tutaj może takie ptaki jak kormorany, rybołowy, czaple czy nawet bieliki! Wspaniałe miejsce bez dwóch zdań. Bardzo warto tu zajrzeć i bardzo gorąco polecamy! Z wieży wrzucam fotki. Ale zdjęcia nie oddają tego widoku. Trzeba to po prostu zobaczyć samemu ; ) (a jakby co, to sam spacer najdłuższą (chyba, o innej nie słyszałam, jeszcze ; ) ) kładką naszych ziem zachodnich też robi robotę, mnie się bardzo podobało i nie mogę się doczekać, aż odwiedzimy to miejsce też zimą ; ) ).

Przemków, woj. Dolnośląskie, pow. Polkowicki, gm. Przemków

Stawy Przemkowskie:

Rezerwat przyrody położony na północ od Przemkowa. Swoim obszarem obejmuje ogromny obszar objęty ochroną ze względu na zachowanie różnorodności biologicznej. Na jego terenie występują stawy, bagna i lasy będące ostoją wielu gatunków ptaków oraz roślin. Stawy utworzone zostały sztucznie (pierwszy około 1860 r.) w celu hodowli ryb. Ponoć są one raz do roku osuszane (na jesień) w celu odłowienia ryb. W 2015 r. wybudowano przez bagno kładkę o długości przeszło 850 m, oraz wysoką na 13 metrów, stalową wieżę, z której rozpościera się przepiękny widok na okolicę.

Czas potrzebny na przejście całej trasy i powrót : ok 1 h

  • kładka drewniana i nierówna – nie nadaje się na hulajnogę

  • rowerek jak najbardziej zalecany

  • można zabrać większe dziecko w wózku, niemowlaki i noworodki lepiej wziąć w chustę/nosidło

  • dojazd do samej kładki

  • parkowanie – przy drodze

  • nie ma toalety

  • nie ma placu zabaw

  • tym razem nie znajdzie się piasek ; )

Wstęp darmowy.

Czynne całą dobę.

A jakby komuś było mało na jeden dzień to niedaleko mamy jeszcze kilka ciekawych atrakcji do podejrzenia: 

Ruiny w Długiem i Zimnej Brzeźnicy

Najnowsze posty

ciekawostka (141) cmentarz (9) Czyste piękno (1) dolnośląskie (53) jezioro (5) kamper (30) kaplica (8) kaszuby (7) kościół (27) kujawsko-pomorskie (2) las (8) life&parenting (2) lubuskie (97) mapa (1) mauzoleum (30) militarne (7) most (2) muzeum (11) opolskie (6) park (100) pałac (70) plac zabaw (61) plaża (16) pomorskie (6) ruiny (61) wielkopolskie (18) wieża (13) zabytek techniki (8) zachodnio-pomorskie (2) zamek (21) śląskie (1)

MALOWNICZY PARK I PIĘKNY PAŁAC. DALKÓW

Jeśli lubisz rozłożyć koc na miękkiej, zielonej trawie z widokiem na pałac i troszkę poleniuchować to to jest propozycja dla Ciebie! Przedstawiamy Dalków – pałac i jego piękny park, po prostu niesamowite miejsce.

Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem

Dalków – opuszczony pałac.

Pałac jest bardzo duży i ma pięknie nierzeźbioną bryłę. Przez okna można zajrzeć do środka, ale najciekawsze pomieszczenia, na przykład te z zachowanymi sklepieniami, znajdują się na piętrze. Myślę, że kiedyś i pałacem ktoś się zaopiekuje, i może udostępni do zwiedzania, więc na pewno będzie to nie lada gratka dla miłośników architektury. Obecnie podziwiamy to dzieło jedynie z zewnątrz. A jest co podziwiać!

Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem

Dalków – pałacowy park.

Można tutaj nie tylko posiedzieć i pocelebrować widoki, ale też pospacerować po pięknym parku i koniecznie obejrzeć zabudowania folwarczne, które są nie mniej malownicze. Właściciele bardzo przykładają się do umilenia czasu odwiedzającym, widać, że wiele już zostało zrobione – ścieżki, tablice informacyjne, liczne nasadzenia (nasadzone są liczne krzewy, na oko to młodziutkie różaneczniki – prawdopodobnie – kiepski ze mnie botanik, więc z góry przepraszam ; ), ale mam podejrzenie, graniczące z pewnością, że jak urosną to za kilka lat będzie tu naprawdę bosko (i pachnąco) ! Na pewno tam jeszcze wrócimy, i to nie raz, i koniecznie w maju : )

Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem

Dalków – pałac wśród pięknych okoliczności przyrody.

Znajdziemy tutaj ponadto piękny starodrzew, m.in. wielki, przecudny platan! (tego akurat już jestem pewna, bo to moje ulubione drzewo C: – tak, mam swoje ulubione drzewo, kto mi zabroni? ; ) ).

Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem

Na początek szybkie jedzonko, na kocu z pięknym widokiem. Następnie, syn nasz, po obowiązkowym pikniku i dokładnym obejrzeniu schodów prowadzących na taras (z jakiegoś tylko czterolatkowi znanego powodu było to ważne miejsce), zaopatrzył się w swój koparkowy zestaw. Potem znalazł skrawki ziemi bez trawy (zawsze są!) i zajął się swoją “pracą”. Bo na każdej wycieczce musi być „pokopane”.

Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem
Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem

Dalków na spokojne popołudnie?

Można tu spędzić zarówno 30 minut – obejść całość i tyle, ale też godzinę lub dwie – a może i więcej jak macie ze sobą np. piłkę, badmintona, bule, karty .. ; ) Teren jest spory, więc myślę, że można sporo. 

Dalków, park i pałac, wyjazd z dzieckiem

A jakby komuś było mało wrażeń, (i ma wygodne buty) to gorąco polecam zajrzeć jeszcze w inne ciekawe miejsce – zaraz na obrzeżach wsi, przy drodze, znajduje się dobrze ukryty, w niewielkim lasku, przed nic niespodziewającymi się oczami – XIX wieczny, opuszczony cmentarz z ciekawą kaplicą. Więcej o nim i o kilku innych, znajdujących się również niedaleko, interesujących miejscówkach, w poście – tutaj kllik –

CZAS W LAS! GÓRA ŚW. ANNY, SZCZEPÓW I DALKÓW. MAUZOLEA I KOŚCIÓŁ.

Dalków, woj. Dolnośląskie, pow. polkowicki, gmina Gaworzyce

Początki pałacu sięgają 1596 r. Renesansowa siedziba była rozbudowywana w kolejnych stuleciach o kolejne skrzydła oraz modernizowana. W wyniku tych prac powstała zróżnicowana, malownicza forma pałacu, która wygląda inaczej z każdej strony. w Jego bryle można odnaleźć fragmenty renesansowe, barokowe, rokokowe, klasycystyczne, historyczne i secesyjne. Prawdziwa historia architektury w jednym budynku. W otoczeniu ciekawe budynki folwarczne oraz park.




  • teren jest równy, ścieżki gruntowe
  • rowerek – jak najbardziej,
  • można zabrać sprzęt do zabaw typu piłka, bule czy co kto tam lubi
  • można zabrać wózek
  • koc się przyda

Wstęp bezpłatny.

Otwarte całą dobę.

Najnowsze wpisy

ciekawostka (141) cmentarz (9) Czyste piękno (1) dolnośląskie (53) jezioro (5) kamper (30) kaplica (8) kaszuby (7) kościół (27) kujawsko-pomorskie (2) las (8) life&parenting (2) lubuskie (97) mapa (1) mauzoleum (30) militarne (7) most (2) muzeum (11) opolskie (6) park (100) pałac (70) plac zabaw (61) plaża (16) pomorskie (6) ruiny (61) wielkopolskie (18) wieża (13) zabytek techniki (8) zachodnio-pomorskie (2) zamek (21) śląskie (1)