PARKI, PARCZKI, PARCZĄTKA! LUBIESZÓW, POW. NOWOSOLSKI

lubieszów park folwarczny - zmisiemwteczce
Udostępnij

L U B I E S Z Ó W

Bardzo lubimy odkrywać miejsca na krótki wypad,

takie na jedno szybkie popołudnie, po pracy, przed rozpoczęciem procedury kładzenia dziecków spać, lub po śniadaniu przed obiadem, tak żeby wyjść na powietrze i zmęczyć małe bateryjki. Jednym z takich naszych miejsc na pewno zostanie Park Folwarczny w Lubieszowie koło Nowej Soli.

Park powstał tutaj względnie niedawno.

A w zasadzie to nie tyle powstał, co został zaadaptowany i urządzony. Park w Lubieszowie jest bardzo urokliwy, choć niewielki. Na samym wjeździe znajduje się parking, przy którym wita nas spory trawnik z ładną, przystrzyżoną trawą, idealne miejsce na rodzinny piknik na kocu i/lub inne rozrywki na trawie 🙂 My jednak tym razem odpuszczamy sobie trawing (ale na pewno tam wrócimy) na rzecz zwiedzania całego założenia. Synowie dostaje rower, córka ma też swoje cztery kółka z tylnym napędem (tak zwanym ręcznym pchaczem-koniuszym).

Dzisiaj pierworodny wstał z bardzo jasno ustalonym celem bycia- Marshallem (Psi Patrol, bajka taka…).

A że ma strój owego psa – Marshalla, uszyty przez swoich (wspaniałych, najlepszych, najzdolniejszych ; ) ) rodziców na karnawał w przedszkolu, to owy strój postanowił akurat tego dnia nosić. No i nosił. Wszędzie. Cały dzień. Także ten, no, żeby się nikt nie zdziwił, że dziecko nasze normalnie przebieramy za psa przed wyjściem z domu. Nie przebieramy raczej… ; ) Wbijamy się zatem – troje ludzi i nasz syn – w pierwszą ścieżkę jaka rzuca nam się w oczy. Okazuje się, że prowadzi ona dookoła parku, w stronę pałacu.

Tutaj niestety spotyka nas niemiła niespodzianka,

mam nadzieję, że to jednorazowa sytuacja. Pałac jest zamieszkany i ogrodzony płotem. Jednakże płot ten był otwarty i zaczęły od strony pałacu biec dwa, spore! i dość mocno rozwścieczone, ujadające psy. Między nimi a nami znajdowała się otwarta furtka. Zrobiło się groźnie. Znacząco przyspieszyliśmy kroku (ponoć nie powinno się biec), dzięki czemu skręciły w naszą stronę i nie wbiegły prosto w otwarte przejście, tylko w narożnik płotu. Uciekliśmy stamtąd szybciutko. NO nie powiem – najadłam się strachu.

Przede wszystkim, mam nadzieję, że jest to jednorazowa akcja i nie dzieją się tam takie rzeczy normalnie.

Ale póki nie potwierdzę tej informacji – polecam omijać ścieżkę za pałacem 😉 (a może ktoś tam był / bywa i może napisać w komentarzu o swoich doświadczeniach z miejscowymi pieskami?). W każdym razie nie pooglądaliśmy za bardzo pałacu. Szybka fotka z daleka i do następnego. Może się odważymy ; )

No ale dalej było już tylko przyjemnie.

Przez całą długość parku mijamy ławeczki, na których można sobie przysiąść i odpocząć. Jest cicho i przyjemnie. Piękna, gęsta roślinność, liczny starodrzew porośnięty bluszczem i ścieżki wijące się między drzewami. Coś bajecznego! Co rusz napotyka się na jakąś ciekawostkę, czy to tablice informacyjne o roślinach, czy plansze z narysowanymi śladami zwierząt, dla prawdziwych małych (i dużych) tropicieli! Można dowiedzieć się m.in. że piękne konwalie są trujące i jakie leki się z nich produkuje, jak oszacować wiek drzewa lub co robiło się dawniej z żołędzi dębu. I wiele, wiele innych ciekawostek. Moje serce kupiło jednak coś, czego nigdy wcześniej nigdzie nie spotkałam, było to „cmentarzysko drzew”. Wyjątkowe miejsce. Z klimatem i nutką melancholii. Świetna inicjatywa i super pomysł.

Jedna z tych urokliwych i malowniczych ścieżek prowadzi nas w pole, dosłownie.

Zdziwiliśmy. Nie powiem która to ścieżka, żeby dać innym szansę też się zdziwić : ) Nie wiem dlaczego tak się stało, łatwo by można było powiedzieć, że się projektanci zieleni nie popisali, ale może mieli jakiś powód. Ważny powód. Może mieli. Wróć! Na pewno mieli! W każdym razie. Pozdrawiam ich serdecznie : )

Na końcu docieramy do głównego punktu w naszym Parku Folwarcznym –

– do niedużego stawu, nad którym zbudowana została drewniana platforma, z ławkami i altaną. Wszystko z widokiem na park, wodę i łąki dookoła. Wspaniale. Można przysiąść, kazać dziecku objechać staw kilkanaście razy i poczytać książkę, umówić się ze znajomymi, urządzić dancing z grillowaniem (poniosła mnie fantazja… ale poszłabym na taki dancing w sumie…). Synowie nasze rewelacyjnie bawi się objeżdżając „taras” dookoła, my odpoczywamy, kizia w wózku pomału daje znać, że pora by zorganizować jakieś spanko, a że to egzemplarz dziecka pt. „nie będem spała w wózku, chyba sobie żajty ze mnie strojicie” – wracamy zatem do domu. Park w Lubieszowie oceniam bardzo dobrze, nie jest może duży, ale ma wiele atrakcji i jest tu wiele możliwości spędzenia fajnie czasu samemu i z dziećmi. Gorąco polecam to miejsce ! : )

Lubieszów, woj. Lubuskie, pow. Nowosolski, gmina Nowa Sól

  • ścieżki równe, gruntowe
  • liczne ławki i altany
  • nie ma placu zabaw

Park czynny całą dobę. Wstęp bezpłatny.

W OKOLICY POLECAMY RÓWNIEŻ:

Najnowsze posty

ciekawostka (137) cmentarz (9) Czyste piękno (1) dolnośląskie (52) jezioro (5) kamper (30) kaplica (8) kaszuby (7) kościół (27) las (7) life&parenting (2) lubuskie (93) mapa (1) mauzoleum (29) militarne (7) most (2) muzeum (11) opolskie (6) park (100) pałac (70) plac zabaw (61) plaża (15) pomorskie (6) ruiny (58) wielkopolskie (17) wieża (12) zabytek techniki (7) zachodnio-pomorskie (2) zamek (21) śląskie (1)


Udostępnij

1 komentarz

  1. […] udana realizacja, chociaż zdecydowanie – najhuczniejsza ; ) O innej pisałam już tutaj : Parki, parczki, parczątka. Lubieszów […]

Dodaj komentarz